22 stycznia 2025
Środa, 22 dzień roku
Imienieny obchodzą: Anastazy, Wincenty, Wiktor
|
Wywiad z Waldemarem Malewiczem uczestnikiem projektu CHEST
Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Białymstoku
Dlaczego wstąpiłeś do UTW?
Wstąpiłem do UTW, bo poczułem się niejako członkiem pewnej społeczności o określonym wieku i chciałem się realizować wraz z innymi ludźmi, bo nigdy nie byłem typem samotnika, uważam, że człowiek jest, z całym szacunkiem, zwierzęciem społecznym.
Jesteś bardzo aktywnym słuchaczem! Prowadzisz wykłady, wycieczki, rajdy. A co sadzisz o projekcie międzynarodowym CHEST, który nasz Uniwersytet Trzeciego Wieku realizuje wspólnie z Litwa, Turcją i Portugalią/
Projekt ciekawy i jako zwolennik wielokulturowości oceniam go pozytywnie. Każdy kraj uczestniczący w projekcie może pokazać swoje dziedzictwo kulturowe, przyrodnicze, własne tradycje, obrzędy, zwyczaje. Przy tym projekt stwarza możliwość poznania dziedzictwa nie tylko innych narodów, ale także naszego własnego. Sama idea piękna, a realizacja to już inna sprawa. Trochę z pewnością namieszała nam pandemia i pierwotne zamierzenia uległy korekcie. Ja osobiście bardzo byłem zainteresowany obrzędowością weselną, szczególnie żydowską i chciałbym, żeby przygotowywany spektakl zobrazował naszą podlaską wielokulturowość w tym obszarze. Żałuję też, że w projekcie nie ma Włochów, bo chętnie zrealizowałbym szlak dziedzictwa królowej Bony, która wprowadziła u nas renesans.
Tak, generalnie popieram działania w ramach projektu CHEST.
Turystyka to Twoja pasja. Skąd takie zainteresowania?
Myślę, że to się zaczęło jeszcze za czasów, kiedy byłem małym bajtlem. Ojciec mój był zawodowym oficerem Wojsk Ochrony Pogranicza. Jak to mówią „we wojsku rozkaz nie gazeta”. Pół roku mieszkało się w Mrzeżynie, pół roku w Dziwnowie, niecały rok w Ustce i gdzieś tam wzdłuż granicy… I tak ciągle się ładowało meble na ciężarówkę i przenosiło z jednego miejsca na drugie. Proszę sobie wyobrazić, że przez pięć lat mieszkaliśmy w leśniczówce Skalisko, z dala od większych ośrodków, w leśnej głuszy, niedaleko Bań Mazurskich. Ojciec i ja dużo czytaliśmy, m.in. Szklarskiego, J. Verne’a, W. Przyborowskiego, W. Gąsiorowskiego, K.Bunscha. W wieku trzynastu lat zafascynowała mnie trylogia. Zajrzałem nawet po kryjomu do „Cichego Donu” z mocno erotycznymi scenami. Zawsze chciałem zobaczyć na własne oczy to, o czym czytałem. Często chodziłem po lesie. Podglądałem motyle, chrząszcze. Rozpoznawałem roślinki, które wcześniej widziałem w atlasach przyrodniczych. Myślę, że chyba to życie koczownicze, zamiłowanie do książek i chęć poznania świata wpłynęło na moje zainteresowanie turystyką.
To teraz już wiemy, gdzie nabyłeś tak rozległą wiedzę botaniczną. A ta swada gawędziarska, to skąd? Czy to jakieś geny rodzinne?
Zarówno ojciec jak i matka pięknie śpiewali, do tego tata miał „dobre pióro”. Także krewni z obu rodzin byli muzykalni. Babcia opowiadała mocno koloryzowane historie, na przykład taka o moim dziadku, który był maszynistą, i gdy tylko miał jechać do Wołkowyska, to zawsze wkładał białe rękawiczki, a jak szedł do pociągu, to za nim pomocnik niósł jego torbę. Zapamiętałem też babciną opowieść o Figurce Świętego Jerzego, która stała na ryneczku. Święty Jerzy miał wkładany pod pachę krzyż katolicki, który co pół roku jakoś dziwnie znikał, a na jego miejscu pojawiał się krzyż prawosławny. Po pół roku znowu była zmiana. Babcia Malewiczowa opowiadała ciekawe historie o „bieżeństwie”. Dziadek ze strony matki wkładał jarmułkę i opowiadał tzw. szmoncesy, czyli dowcipy i zabawne wierszyki żydowskie. Np. mówił coś takiego: „ja miałem pypeć na mój język, takem miałem rak na dłoni. Uj, coś mi prawe ucho dzwoni, panstwo słyszą jak mnie dzwoni?”
Wspominałeś, że zwiedziłeś 33 kraje Europy, które wyprawy najbardziej zapadły Ci w pamięci?
Gruzja. Swanetia- region bardzo biedny. Urokliwe kaukaskie wioski z wieżami obronnymi. Swanetia leży w bezpośrednim sąsiedztwie Abchazji i Rosji, dlatego ludzie przeważnie znają tam trzy języki: swański, gruziński i rosyjski. Gruzja była wielokrotnie najeżdżana ze wszystkich stron. A to przez Mongołów, a to przez Turków czy później Rosjan. Wszystkie skarby z całego kraju, były zwożone do Swanetii, bo to region trudno dostępny, ukryty pomiędzy górami. Do tej pory można podziwiać część z nich. Są przechowywane w muzeum, w stolicy regionu – Mestii.
Ja nie jestem człowiekiem przesadnie religijnym, ale zapamiętam na długo pobyt w Fatimie. To była akurat setna rocznica objawienia. Ta procesja… coś pięknego. No i ten Anioł Pański w kilkunastu językach- portugalski, hiszpański, polski … Dla mnie osobiście było to fajne, w sensie duchowym oczywiście.
Nie zapomnę wycieczki podziemną kolejką po Jaskini Postojnej w Słowenii. Jest to fascynujący, podziemny raj, ukształtowany przez kropelki wody na przestrzeni milionów lat. Znajdziesz tu olbrzymie góry, rzeki i przestronne, podziemne sale.
I jeszcze jedną cudowną jaskinię widziałem schodząc z góry Czatyr-Dah.
Jest to jaskinia Marmurowa, zaliczona do Siedmiu naturalnych cudów Ukrainy.
Na skraju kantonu Zurych znajduje się Rheinfall, czyli największy wodospad Europy. Szeroki na 150 metrów i wysoki na 23 metry. Nie słychać tam spokojnego szumu wody, a raczej huk ogromnych ilości wody z siłą opadających do rzeki.
Jak doszło do powstania „Mozaiki”?
Z PTTK jestem związany od roku 1970. Kiedyś, jak jeszcze pracowałem w Hucie Szkła, założyliśmy z kolegami Koło Turystyczne i nazwaliśmy je „Mozaika”. A 17 lutego 1988 roku, na zebraniu założycielskim, w którym uczestniczyło 18 osób, wybraliśmy zarząd. Pierwszym prezesem był Tolek Korpacz. Po nim funkcję tę sprawowała moja pierwsza żona, Halina. Z uwagi na to, że na rajdy chodziliśmy całymi rodzinami, razem z dzieciakami, zarejestrowaliśmy się w Oddziale Miejskim PTTK jako „Klub Turystyki Rodzinnej”. Później, kiedy już dzieci podrosły i każde poszło swoją drogą, zmieniliśmy nazwę na Klub Turystyczny „Mozaika”.
Sekcja Turystyki Pieszej „TRAMP”- kto wymyślił taką nazwę i co ona znaczy”?
Nazwę „TRAMP” tworzą pierwsze litery słów Turystyka, Rekreacja, Aktywność, Motywacja, Przyjaciele. Są one mottem przewodnim sekcji. Hasło wymyślił Gienek Sakowicz i Helenka Kurza.
Czym dla ciebie jest Podlasie?
To najpiękniejszy region Polski. Kraina pełna miejsc i zakątków urzekających swą urodą, różnorodnością oraz bogactwem kulturowym i etnicznym. Sielski krajobraz ciągnących się po horyzont łąk i wiekowych lasów, pomiędzy którymi wiją się szerokie wstążki rzek, niezwykłe obszary bagienne, najczystsza woda w jeziorach, surowa i dzika przyroda, zabytki różnorodnych kultur i wyznań… Tereny Podlasia zasiedlali zarówno staroobrzędowcy, wyznawcy islamu, judaizmu, a także baptyści. Jednak, pomimo tylu odmienności, ludzie w większości potrafią tu żyć w zgodzie i szanować siebie nawzajem.
Jakie trzy miejsca, najciekawsze według Ciebie w naszym regionie, poleciłbyś do odwiedzenia zbłąkanemu turyście?
Przede wszystkim Północna Suwalszczyzna – kraina pagórków, jezior, łąk. Dalej Puszcza Białowieska, Bagna Biebrzańskie -Czerwone Bagno i Nadbuże –od Niemirowa po Drohiczyn.
Powiedziałeś, że uczestniczyłeś w 25 Ogólnopolskich Wysokokwalifikowanych Rajdach Pieszych. Czym uwiodła Cię ta formuła?
W 1988 roku organizatorem OWRP był Białystok. Koleżanka moja, Helenka Bujwid, była komandorem rajdu. Wziąłem namiot i pojechałem na weekend. W następnym roku już jako pełnopłatny turysta wędrowałem całe dwa tygodnie ciekawymi trasami województwa lubuskiego. Dlaczego jeżdżę na OWRP i dlaczego każdego roku czekam niecierpliwie na pierwsze dni lipcowej wędrówki? Powodów jest kilka: Szczegółowe poznawanie piękna naszej Ojczyzny. Wybieram zawsze te trasy, które pozawalają mi poznać nowe nieznane dotąd tereny danego regionu pod względem krajoznawczym i przyrodniczym. Jest to dla mnie inny aktywny sposób spędzania urlopu - czas nieograniczony ramowymi godzinami posiłków, spania, wędrówek pieszych i.td. Nie można pominąć kwestii towarzyskiej. Przez wiele lat wędrówek nawiązały się znajomości a nawet przyjaźnie (umawianie się na kolejny rok na wybrane trasy). Razem wędrujemy i spędzamy wieczory przy ogniskach, przed namiotami, prowadząc "nocne Polaków rozmowy".
Jakie jest Twoje turystyczne marzenie? Gdzie chciałbyś pojechać?
Gdybym miał pieniądze, to wybrałbym się w podróż w 80 dni dookoła świata. Chciałbym zobaczyć Kanadę z samolotu, potem Jezioro Titicaca i Płaskowyż Nasca w Peru, wodospady Iquasu na granicy Brazylii i Argentyny, Jordanię, najstarszy z istniejących dzisiaj klasztorów chrześcijańskich Klasztor Św. Katarzyny w Egipcie i Górę Synaj, i jeszcze Laponię…
Przewodnik, przyrodnik, historyk, kolekcjoner militariów, turysta. Jakie jeszcze aktywności ukrywasz?
I tu mała poprawka. Ja nie kolekcjonuję militariów. Interesuję się przede wszystkim heraldyką, weksylologią (z łac. vexillum „sztandar, chorągiew, nauka zajmująca się badaniem dziejów flag, chorągwi, proporców oraz objaśnianiem znaczeń użytych na nich barw i znaków). Medalierstwo i mundurologia tez mnie fascynują. Bardziej mnie interesuje historia i barwa munduru, niż broń. Jak wiecie, lubię śpiewać i słuchać muzyki. Wbrew pozorom potrafię odróżnić czardasz Vittorio Montiego od Chóru Niewolników z opery Nabucco, albo Zenka Martyniuka od zespołu The Rolling Stones. Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Jeśli ktoś uwielbia piosenki typu „Majteczki w kropeczki” to to mi nie przeszkadza, ja to szanuję. O gustach się nie dyskutuje. Taka muzyka też jest potrzebna, chociażby do bawienia gości na weselach.
Skąd czerpiesz energię na te swoje działania?
To proste, z kontaktów z ludźmi. „Mozaika”- to moje życie. Spotkania na UTW to również sama przyjemność. Trzeba sobie znaleźć takie zajęcie, które daje satysfakcję.
Co najbardziej cenisz w ludziach?
Otwartość, szczerość. Najgorsze są skrajności.
Twoja ulubiona postać historyczna
Bezwzględnie Tadeusz Kościuszko, postać niesamowicie charyzmatyczna. To on był wodzem Insurekcji czyli powstania przeciw rozbiorom Polski. Drugim, i takim bardziej cichym bohaterem jest dla mnie J.H. Dąbrowski- nie zawsze doceniany. To nie jest Wielkopolanin, pochodził ze szlachty kaszubskiej. Był generałem inteligentnym, pomysłowym, uparcie tworzył oddziały polskie u boku Napoleona, choć ten nie zawsze dotrzymywał dawanych Polakom obietnic.
Komu chciałbyś osobiście uścisnąć dłoń?
Ludziom ponad podziałami, laureatowi Pokojowej Nagrody Nobla XIV Dalajlamie. To duchowy przywódca Tybetańczyków. Najczcigodniejszy, elokwentny, inteligentny, „Ocean Mądrości’. Drugą taką osobą jest siostra Małgorzata Chmielewska, działająca w katolickiej wspólnocie Chleb Życia. Jest to stowarzyszenie świeckich, którzy chcą pomagać ludziom znajdującym się w potrzebie.
Jakie zasady, sugestie, zawarłbyś w „Poradniku na szczęśliwe życie”?
Żyć aktywnie, być zadowolonym z siebie i z otaczającego nas świata, cieszyć się z tego co mamy, cieszyć się życiem, szanować i kochać ludzi.
Dziękujemy za rozmowę. Działaj dalej z polotem, bo- jak mawiał ks. J. Twardowski- „Człowiek jest tyle wart, ile zrobi dobrego dla innych”
Rozmawiały redaktorki „Wiecznie Młodych”, opracowała Krystyna Popławska
|
|